• LIPIEC
  • SIERPIEŃ
  • WRZESIEŃ 2013
  • USA
  • KANADA
  • AUSTRALIA
  • NOWA ZELANDIA

FRYDERYK CHOPIN

Sły­sząc sło­wo „ro­man­tyzm” my­śli­my „mi­łość”. To nie błąd, ale trze­ba tu coś jesz­cze do­po­wie­dzieć: dla Po­la­ków ro­man­tyzm wią­że się rów­nież z oj­czy­zną, z Pol­ską, któ­rej w XIX wie­ku nie by­ło na ma­pie Eu­ro­py. Wy­da­je się, że to dla­te­go Cho­pin w swo­jej mu­zy­ce zwró­cił się w kie­run­ku folk­lo­ru i mu­zy­ki lu­do­wej. Wła­śnie w tej dzie­dzi­nie chciał szu­kać śla­dów tego, co by­ło naj­bar­dziej pol­skie, naj­bar­dziej swo­je.

Uro­dził się w 1810 roku w Że­la­zo­wej Woli, nie­da­le­ko War­sza­wy, w bar­dzo mu­zy­kal­nej ro­dzi­nie: jego oj­ciec grał na fle­cie i skrzyp­cach, zaś mama i naj­star­sza sio­stra – na pia­nie. Już jako pa­ro­let­nie dziec­ko był roz­po­zna­wa­ny jako praw­dzi­wy ge­niusz. Kon­cer­to­wał od naj­młod­szych lat, nie tyl­ko w Pol­sce, ale rów­nież za gra­ni­cą. Pod­czas dru­gie­go po­by­tu w Au­strii do­wie­dział się o wy­bu­chu po­wsta­nia li­sto­pa­do­we­go.

Miał wte­dy dwa­dzie­ścia lat. Był sam, bez ro­dzi­ny i przy­ja­ciół, po­śród ob­cych lu­dzi, pe­łen lę­ku i nie­po­ko­ju o naj­bliż­szych, któ­rzy zo­sta­li w kra­ju bi­tew i walk. Wte­dy na­pi­sał swo­je naj­bar­dziej dra­ma­tycz­ne utwo­ry. Nie grał, lecz pio­ru­no­wał pia­ni­no, jak pi­sał w li­stach. W koń­cu tra­fia do Pa­ry­ża. Na po­cząt­ku trak­tu­je się go tu jak stu­den­ta. W koń­cu od­no­si jed­nak wiel­ki suk­ces. Po­ja­wia się sła­wa, pie­nią­dze i... mi­łość do Geo­r­ge Sand. Ten zwią­zek nie na­le­żał jed­nak do szczę­śli­wych.

Zmarł w sto­li­cy Fran­cji w wie­ku 39 lat. O tym, co pol­skie, o tę­sk­no­cie na kra­jem i bli­ski­mi, w koń­cu o mi­ło­ści – wła­śnie o tym jest ta naj­pięk­niej­sza mu­zy­ka.