• LIPIEC
  • SIERPIEŃ
  • WRZESIEŃ 2013
  • USA
  • KANADA
  • AUSTRALIA
  • NOWA ZELANDIA

KRZYSZTOF PENDERECKI

Krzysz­tof Pen­de­rec­ki to dziś do­stoj­ny pro­fe­sor, w oku­la­rach, z si­wy­mi wło­sa­mi i ta­ką bro­dą. Na­le­ży jed­nak pa­mię­tać, że jako mło­dy kom­po­zy­tor był praw­dzi­wym awan­gar­dzi­stą, spraw­cą wie­lu skan­da­li w świe­cie mu­zy­ki. Wie­le z jego utwo­rów by­ło czymś zu­peł­nie no­wym, trud­nym do zro­zu­mie­nia i do­ce­nie­nia na­wet dla znaw­ców mu­zy­ki. W swo­ich utwo­rach jako in­stru­men­tów uży­wał m.in. pi­ły me­cha­nicz­nej, pil­ni­ka pi­łu­ją­ce­go szkło czy gwizd­ków.

W la­tach sie­dem­dzie­sią­tych po­rzu­cił ide­ały awan­gar­dy. „Zro­zu­mia­łem, że ta ozna­cza cią­głe eks­pe­ry­men­ty i for­mal­ne spe­ku­la­cje, że cho­dzi tu o de­kon­struk­cję, nie o bu­do­wa­nie” – tłu­ma­czył. Fun­da­ment dla sie­bie zna­lazł w kul­tu­rze i w sa­crum. Na­pi­sał póź­niej ta­kie utwo­ry, jak Pa­sja wg św. Łu­ka­sza, Ma­gni­fi­cat, Te Deum czy Pol­skie Re­qiu­em.

Jego pra­ca twór­cza ob­ra­zu­je zma­ga­nia XX-wiecz­nych ar­ty­stów, ich po­szu­ki­wa­nia, wa­dze­nie się z sa­mym so­bą. Pen­de­rec­ki ma­rzył o sztu­ce, któ­ra mo­że kre­ować, któ­ra mo­że oca­lić coś dla przy­szłych po­ko­leń.

Pod­czas jed­nej z kon­fe­ren­cji pra­so­wych od­po­wie­dział pew­ne­mu dzien­ni­ka­rzo­wi: „Nie na­zwał­bym się kom­po­zy­to­rem po­li­tycz­nym. Ale to dla mnie waż­ne, że­by za­zna­czyć swo­ją obec­ność w hi­sto­rii”. Być mo­że z tego po­wo­du na­pi­sał Kon­cert pia­ni­stycz­ny „Zmar­twy­chw­sta­nie”, za­gra­ny w Car­ne­gie Hall w No­wym Jor­ku w rok po za­ma­chu na World Tra­de Cen­ter.

Kom­po­zy­tor w tym roku koń­czy 80 lat.